niedziela, 2 listopada 2014

Dzień bozi i wiewiórki

Wikend pod znaku grobów i zniczy upłyną pomyślnie. Z ciekawostek spotkałam Jacka M. oraz batowicką wiewiórkę. Rok temu również ją spotkałam (nie wiem czy tą samą) wołając "Basia, Basia, Basia!", a ona rudziutka calutka spojrzała na mnie z rozłożonymi łapkami gotowymi na przyjęcie podarków, ale ja nic dla niej nie miałam. Ta wzdrygała się w pogardzie "to co mi głowę zawracasz". Dlatego tym razem zaopatrzyłam się we włoskie orzechy, ale jak na złość nie było wiewiórków. Zrezygnowana wysypałam orzechy pod drzewo, a tu ziuuuu, wiewiórka przeleciała i zbieraj orzechy z trawy hahah przepełniona radością rzuciłam w jej kierunku garść orzechowych kulków, a ona wielce ciekawa złapała jednego orzecha, capła w zęby i siup na drzewo. Taka to piękna historia.


Pozdrawiam
Jednorożek Przyjaciel Wiewiórków

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz