Generalnie to smuteczek. Przyczyna raczej nieznana. Jakaś taka niesprecyzowana melanchujnia mnie bierze. Na szczęście w poniedziałek będzie mamona i w ramach terapii uzdrowiennej pójdę na zakupy.
Obecnie wpierdalam czekoladę i nie łudzę się, że pójdzie w cycki.
Na otarcie łez, niezawodne i sprawdzone lekarstwo - stado kotełków.
Pozdrawiam
Jednorożek Zajadający smutki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz