sobota, 30 sierpnia 2014

Wakacyjna miłość II

Koniec wakacji już bliski, wyraźnie wyczuwa się narastające napięcie wśród młodzieży szkolnej, dla których perspektywa powrotu do szkoły jest niczym dokładka zmieników - wątpliwa to radość.
Okres ten będę wspominać z pewnym rozrzewnieniem - liczne stopnienia, kolejno potność, mokrość, smrodność oraz kleistość ludzi, sauny tramwajowe i inne udogodnienia, którymi jakże to licznie obdarowała nas w tym roku wysoka temperatura.
Koniec lata to również liczne, nie czasem i dramatyczne, kresy wakacyjnych miłości. Wystarczy wspomnieć historię miłosnego trójkąta z japonką w roli głównej z lipca. Na efekty nie trzeba długo czekać - sypną się pewnie obficie w maju dzieciątka nieznanych ojców i klapków... ale i matek - jak pokazuje ilustracja na dole. I w tym wypadku banki zdjęć nie zawiodły! Ahoj przygodo!

Pozdrawiam
Jednorożek Końca Wakacji

czwartek, 28 sierpnia 2014

Garść gifów

Przemierzam Internety w sposób regularny i usystematyzowany dzięki mojej szybkiej i niezawodnej wyszukiwarce Liseł. Liseł jest absolutnie fąfastycznym tropicielem i wywąchuje co lepsze kawałki niczym dzik trufle. Zasadniczo Liseł trufli nie jada, ale je suszy i sprzedaje na nielegalnym leśnym targu za podudzia kurczacze. Bardzo je lubi - zwłaszcza lekko marynowane w rozmarynie i soku z cytryny, grilowane na drewnie sosennym. Klika gifciów z ostatniej podróży. 

 Dino 1: Angar!
  Dnio 2: Chłech!


 Koliber zabójca


Podwójny wymiar przyjemności



Pozdrawiam
Jednorożek Przyjaciel Liseła

wtorek, 26 sierpnia 2014

Suchar

Od rana zapierdala deszczem, że już nawet ślimaki chodzą pod parasolami. Ich małe gustowne parasoleczki przyprawiają mnie o nostalgiczne dreszcze. A pomyśleć, że mamy sierpień - "o boże, GDZIE JEST SIERPIEŃ?! CO SIĘ Z NIM STAŁO??" - zapytała dzisiaj Helena. Jak żyć? Przecież nie tak dawno było plus 35 stopni???
Na te słoty i wiatry ofiarowuje Wam suchara - jest tak suchy, że wsyśnie nadmiar wilgoci z otoczenia. 


Pozdrawiam
Jednorożek Miszcz Fotoszopa

niedziela, 24 sierpnia 2014

Słowo na niedziele

Nastały chłodne noce i poranki  - Momo zażądało wydania bonusowej miski mięsiwka i każe się przykrywać kocem. Momo nieoceniony prognozer pogody - wyślę go na casting na pogodynkę do Tvn. 
Dzisiaj przybywam do Was z tradycyjnym słowem na dzień bozi. Pani Coco czuje temat. Niedziela upływa leniwie i sennie. Wracam pod miękką kołderkę. 


Pozdrawiam
Jednorożek Podkołudernik 

piątek, 22 sierpnia 2014

Piątunio!

Niczym fala orzeźwiającego powietrza w zatęchłym, śmierdzącym mat-fizem pokoju zjawił się piąteczek w ciężkim tygodniu pracy. Aż chciałoby się rzec - tygodniu znoju i gnoju - a w zasadzie rzeźby w kupie.
Ale dzisiaj nie ma to tamto -  piątunio niczym opatrunek na skaleczone kolanko, kompresik na rozgrzane fiverem czółko, chusteczka higieniczna gdy w publicznym zabrakło papieru... nieoceniony PIĄTUNIO!


Party hard!

Pozdrawiam
Jednorożek Pracą Styrany

środa, 20 sierpnia 2014

Moje miejsce na ziemi

Już u początków mojej pseudo-artystycznej drogi towarzyszyło mi poczucie niezrozumienia przez otoczenie - powątpiewanie, potrząsanie głowami, sceptycyzm a nade wszystko stwierdzenie "jesteś nienormalna" stanowiły kostkę brukową pod drogę ku przyszłości. Kopytkując naprzód po solidnie wybrukowanej ścieżynie, nie zważałam na głosy krytyki, które wynikały głównie ze zbytniego przywiązania do konwenansów i utartych schematów. W nadziei wypatrywałam życzliwych mi odbiorców (da facto głównie mecenasa - który sponsorowałby moje artystyczne wybryki), których - choć z trudem - znajdowałam ku uciesze mego serca i kiszek. 
Moja Ludzka Siostra zawsze powtarzała mi, że wyprzedzam epokę i dlatego jestem nierozumiana. Stwierdzenie to przywodzi mi na myśl słowa Gombrowidza - "[...] artysta wyczuwa t o n a c j ę, w jakiej może tworzyć, i nie ma znaczenia, czy jest to tonacja współczesna, czy wyprzedzająca współczesność o sto lat." (Tak Maju, trzeba czytać książki). Do wczoraj nie miałam pojęcia, iż jest to tonacja niemiecka. Kagankiem oświecenia stał się artykuł o wdzięcznym tytule "Kocie tło niemieckiego Internetu". 
I cóż się okazuje? Iż moja estetyka pseudo-grafika idealnie wpisuję w gusta stron www niemieckich hodowców kotów. 
Niech za komentarz posłużą zdjęcia i cytat z ww artykułu.


"Fairy Cakes"

To, co na pewno przykuje tutaj waszą uwagę, to niezwykła kompozycja obrazów. Senna, nieco smutnie wyglądająca wróżka, emituje promień światła, który pada na kota w ukwieconym kapeluszu. Kotka wydaje się być w wyśmienitym nastroju. Rozpakowuje prezent – ale dla kogo? Jej refleksyjne spojrzenie pokonuje dystans. Wydaje się być zadowolona, przepełniona wewnętrznym spokojem.
 
Kot w perłowym naszyjniku również wygląda na spokojnego i zrównoważonego. Fairy Cakes to miejsce wypełnione puszystymi ciastkami i miłością.
 
 
 

"Juraperlen"

Joga dla oczu – wszystko na ekranie symbolizuje harmonię. Obfitość kryształowych kul i delikatność płatków kwiatów nawiązuje do szlachetnej kruchości brytyjskich kotów krótkowłosych na sprzedaż.
 
Te dwa kotki są tak czyste jak białe róże, które je otaczają. Są niewiarygodnie miękkie i cholernie szczęśliwe z powodu naszyjników, które noszą.
 
 
 

"Vom Halterner See"

Podczas gdy wielu hodowców kotów używa delikatnej tonacji rosé i terra-cotta, aby uzyskać efekt przytulności, hodowla Vom Halterner See (Z jeziora Halterner) operuje jowialnymi barwami słońca, morza i plaży. Możecie prawie usłyszeć karaibską muzykę w tle, podczas gdy kotki w okularach w kształcie serca docierają bezpośrednio do waszej duszy, mrucząc: „Kup mnie!”. Genialna strategia reklamowa. Wątpię, żeby Don Draper mógł coś takiego wymyślić.
 
Zagłębiając się z każdym kolejnym czytanym słowem w nieznanym mi dotychczas świat zaczarowanego dizajnu niemieckich stron hodowców kotów, zdałam sobie sprawę z faktu, że moja brukowana droga prowadzi do Zachodnich Sąsiadów. Tam właśnie znajduje się nisza w której mogę z lubością spocząć zanurzając się cała niczym w miękką kołderkę, a ściany jej wyścielane są kocim futerkiem, zdobione perłami i podobiznami jednorożców. Tam nikt nie będzie potrząsał głową, no chyba że z zachwytu.
I tak o to życie po raz kolejny zachichotało, lecz tym razem po niemiecku. 

Pozdrawiam
Jednorożek von Brukarz

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

"The best picture of Internet"

Dzisiaj ewidentnie jestem nie w sosie. Wynika to z faktu, że mamy poniedziałek i do tego po długim łikendzie... trażedi (akcentowane z francuska). Zasiadłam przed kompem w celu popełnienia posta i naszło mnie dziwne uczucie wewnętrznej pustki blogera. Jak żyć? - pomyślałam, a kolejno - co napisać?
Z pomocą pospieszył mi wujek Google - wpisałam niezawodną frazę, która musiała zadziałaś: "The best picture of Internet" and włala - pierwszy wynik w wyszukiwarce. 



Pozdrawiam
Jednorożek Władca Internetów

sobota, 16 sierpnia 2014

Unicorn Horn cd.

Naukowy wpisik dotyczący kocich junikornów wywołał duże zainteresowanie wśród osób, które zmusiłam do jego przeczytania. Wychodząc na przeciw ogromnemu zapotrzebowaniu na tego typu specjalistyczną wiedzę, postanowiłam uzupełnić ówcześniej podjęty temat o klika dodatkowych wątków.

Potrzeba bycia jednorożcem jest o wiele silniejsza u ludzi niż u zwierząt, co zresztą nie umknęło producentom gadżetów - i tak o to mam dla Was dmuchany róg jednorożca for hjuman:



Jak fantastyczne jest uczucie dzierżenia owego akcesorium na czole nie muszę nawet opisywać, wystarczy spojrzeć na owego pana w niezwykle stylowym zresztą swetrze. Magia na wyciągnięcie ręki, 28 centymetrowe dmuchane szczęście, nieśmiertelności na gumce...

Znalazłam również bardzo ciekawy materiał fotograficzny, który idealnie obrazuje stopień trudności współpracy człowieków z kotełami w kwestii forsowania idei rożków dla kotów:



Patrząc na owy jak z bajki obrazeczek - gdzie tęcza i brokatowe chmurki spotykają się z kocią jednorożką, która rozgrzewa nasze serce, a stopień wszechogarniającej słodkości przyprawia nas o mdłości, niezdajemy sobie nawet sprawy ile zła kryje się za tym zdjęciem. Dopiero po chwili zdajemy sobie sprawę z tego jak bardzo gardzi ludziami ta śliczna kicia... 



i do jakiego stanu destrukcji doprowadziła panią fotograf.


Pozdrawiam
Dr Jednorożek Specialista Unicornsita

czwartek, 14 sierpnia 2014

O czwartku, który stał się piątkiem

Rzadko kiedy możemy powiedzieć o czwartku - czwartek, czwarteczek, czwartunio - ale dzięki Zielnej Bozi, która to uczyniła piątek wolnym dniem, czwartek stał się piątuniem. 
A i długi weekend Bozia uczyniła, za co Polacy Bozi są bardzo wdzięczni. 

Zatem na ten nadchodzący okres trzydniowego święta lasu życzę Wam tęczowej radości!




Pozdrawiam 
Jednorożek Zielny

wtorek, 12 sierpnia 2014

Art is hard

Jak mówi stare pogańskie przysłowie z okresu Republiki rzymskiej - życie nie jest łatwe, bo nie jest dziwką. Moja kreatywność dnia dzisiejszego wyniosła -7 (minus, gdyż były wątpliwości w odczytywaniu przez Maję). Jest słabo tym bardziej, że mamy dopiero wtorek. 
Zaś mój Ludzki Chłopak określił mnie słowami "wyglądasz jak znudzony zając", a następnie zaczął wydawać dziwne dźwięki (to akurat typowe zachowanie) lecz to nie znudzenie - to dramat wewnętrzny i nie mam tu namyśli jednorazowego rozwolnienia jelit.



Pozdrawiam
Jednorożek Akreatywny

niedziela, 10 sierpnia 2014

Unicorn cat

Weekend poświęciłam na przemierzanie Internetów w celu poszukiwania materiałów na blogaska. Praca naukowa zajęła mi jedynie 1/4 czasu, resztę poświęciłam tradycyjnie na leżenie, popołudniowe drzemki oraz drobne przyjemności w postaci jedzenia arbuza i budowanie królestwa na fejzbuczku. 

Dzisiaj przedstawiam Wam rezultaty moich badań dotyczących połączenia dwóch bajecznych istot: jednorożków i kotełów.
Okazuję się, że producenci bezużytecznych gadżetów już dawno wyszli na przeciw oczekiwaniom pierdolniętych właścicielów ofiarowując im dmuchane rogi dla kotów (w zadziwiająco dużym opakowaniu).

Reklamówka w tym wypadku zdecydowanie nie jest dźwignią handlu hahaha


Skoro to ten sam kot co na opakowaniu, zdjęcie idealnie uchwyciło stan ducha "przed" i "po" uświadomieniu sobie faktu, że robią z niego idiotę... 

Zdecydowanie lepszym posunięciem marketingowym był diabeslki róg:


Każdy kto posiada kota wie, że to małe skurwysiątka - a i koty wyglądają na bardziej kontente. 

A jak sprawa ma się w praktyce?

Status: da fak hjuman?



Status: mam wyjebane


Przy dyskusyjnej użyteczności owego wynalazku i względnego niezadowolenia kotów, czyjeś marzenia niemniej jednak zostały spełnione....


Zaraz, czy to ten sam kot z opakowania? Hahaha

Pozdrawiam
Dr hab Jednorożek 


P.S. Z racji, iż mamy dziś boży dzień tradycyjnie zapodam słowo na niedziele.



To a propos smuteczku, że cały tydzień nie widziałam się ze swoim Ludzkim Chłopakiem.

piątek, 8 sierpnia 2014

Carpe diem

Ostatkiem sił klikam w klawiaturę - jestem absolutnie exhausted Jednorożekiem. 
Ten tydzień wyssał ze mnie siły życiowe. Na szczęście jest piąteczek, nasz piątunio ukochany więc porzućcie swe troski i zmartwienia, żyjcie chwilą...


Pozdrawiam
Jednorożek  Wymęczon

środa, 6 sierpnia 2014

Sims 4 ever!

Dzisiejszy wpisik poświecę tematowi niezwykle bliskiemu mojej wątrobie - a mianowicie The Sims. Dotychczas grałam tylko w dwie gry strategiczne (!) - Simsy i Faraona. Co się tyczy Faraona, był to stosunkowo krótki wakacyjny romans zakończony w momencie kiedy zablokowałam się na budowie piramidy. Brakowało mi glinki... z tej gry ciepło wspominam jedynie Bastet - wiecznie niezadowoloną kicie, łasą na festyny organizowane na jej cześć, które sprowadzały się do tego, że parę osób przeszło się po kwadratowym placu. 
Z Simami to już zupełnie odmienna sprawa. To prawdziwa miłość. Dzięki tej grze, wiodłam swoje lepsze, dostatnie i wymarzone życie hahah Za dzieciaka ciupałam w jedynkę i z lubością mordowałam mężów w basenie, którzy tuż przed heroiczną śmiercią zdobywali jeszcze 3 punkty sprawności. Następnie grywałam w dwójkę z dodatkiem Impreza, gdzie dobrodziejstwem architektonicznym okazał się terminal do teleportacji między piętrami domu, który zajmował tylko 4 kratki, w odróżnieniu od klasycznych schodów pochłaniających bagatela 8 kratek. Najczulej wspominam zdarzenie, kiedy to podczas pichcenia obiadu zaczęła płonąć kuchenka od której zajął się mój mąż - zaś urna z jego prochami, nie wiedzieć czemu, wylądowała w łazience. Tragicznie zmarły mąż służył mi jedynie do podtrzymywania kontaktów towarzyskich niezbędnych do awansów w pracy, oczywiście mojej. Mąż zdeklasowany jedynie do roli trampoliny zawodowej zemścił się okrutnie: każdy jeden zaproszony przyjaciel, który udał się za potrzebą do łazienki opłakiwał wpierw prochy najdroższego mynża ostatecznie sikając pod siebie, co skutkowało czerwonym diamentem i ochłodzeniem stosunków. 
Po długiej przerwie simki powróciły na fejzbuczku, gdzie byłam niezaprzeczalną królową z 5 domami i niewyobrażalnym bogactwem oraz wysokiej klasy designem. Wydaje się iż moje naturalne predyspozycje do tej gry docenił tylko Człowiek Bilet, który podarował mi na urodziny The Sims 3 i dodatek Zwierzęta. W tydzień grania osiągnęłam niebywały prestiż.

Tytułem końca poruszę jeszcze jedną istotną kwestie a mianowicie co się dzieje pod simową kołderką?
Jako nieuświadomieni gracze z okresu Sims I sądziliśmy z kuzynem, że jednaną szansą na potomka jest telefon z propozycją adopcji. Jakimiż to wielkim zaskoczeniem był fakt, gdy po serii dwudziestu pocałunków, mąż zapytał żony czy nie jest to najodpowiedniejszy moment na dziecko? Z pewną doza nieśmiałości kliknęliśmy tak, a wtedy z nieba posypały się stokrotki i pojawiła się kołyska z simodzieciem. W trójce nie bawią się już w niepokalane poczęcie i simodzieci poczyna się w łożu grzechu. Jest to klasyczne bara bara z podskokami, całuskami, płatkami róż oraz cenzurą w postaci kołderki...

A co się dzieję gdy uchylimy rąbka tajemnicy?

Najwstrętniejsze huki-puki EVER! 

Na koniec klasyk gatunku czyli sims kontra krzesło




Pozdrawiam
Jednorożek The Sims 3




poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Mind blown - CATS

Weekend minął bezkolizyjnie - razem z Momem głównie leżeliśmy przed wiatrakiem,
w wolnych chwilach posilając się i ucinając sobie drzemki.
Dzisiaj przybywam do Was z kocim poniedziałkiem. Poniedziałki w większości przypadków są niefajne, ale koty są za to fąfastyczne - dzięki tak prostemu połączaniu otrzymujemy kojący balsam na nasze przemęczone mózgi, styrane ciała i zmasakrowane dusze.

A zatem zaczynajmy kocioterapię:

KOTY SYNCHRONICZNE:



KOTOKROBATA:



KOTODZICIOMINATOR:



Pozdrawiam
Jednorożek Miauczasty

sobota, 2 sierpnia 2014

Codzienne rozterki

Kolejny miesiąc blogokopytkowania oficjalnie rozpoczęty. 
Dziś przybywam do Was z moim odwiecznym problemem - wielkie plany kontra lenistwo. To heroiczna walką, którą staczam przez całe życie. Co tydzień planuje "co to jak nie zrobię włikend" wiedząc równocześnie, że skończy się na tym, że będę głównie leżeć. 
I leżąc pisze te słowa...
Z drugiej jednak strony, pomimo pełnej świadomości porażki, podejmuję na nowo wyzwanie - niezmiennie przepełnia mnie entuzjazm do mnie samej hahah 

Ten odwieczny dylemat jestestwa postanowiłam zilustrować z pomocą mojego znajomego Zaca <3


   

Pozdrawiam
Jednorożek Filozoficzny