Z racji środowego zkartoflacenia udałam się w czwartek na zakupową terapię wydawania mamony. I tak oto stałam się szczęśliwą posiadaczką kociej maski do spania oraz króliczego długopisu.
Królikopisaczowi poświęcę nieco więcej miejsca - otóż ma on główkę na gumce, co sugeruje wywinięcie jej do tyłu i zaczepienie o nogi, aby móc swobodnie pisać.
Ale niestety nóżki nie działają, a głowa dynda - co uniemożliwia pisanie.
Dodam jeszcze, że jest to królik jednorazowy i nie da się wymienić wkładu.
Absolutnie USELESS HAHAHAHAHAH, ale kosztował tylko piątaka TANIOCHA!
Pozdrawiam
Jednorożek Zakupoholik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz