Oficjalnie rozpoczynam kampanie na rzecz walki z lenistwem. Stopień trudności porównywalny jedynie z eksploracją kosmosu przez Nyanasa (zdjęcie powyżej).
Widmo regularnej produkcji graficzek jest równie nieosiągalne, co jędrne pośladki u Maryli Rodowicz. W planach swych sekretnych marzy mi się wernisażyk (jak się jest z Kakówka to wypada mieć chociaż jeden, żeby sobie wpisać do CV) oraz sprzedaż detaliczna wyrobów pseudo-artystycznych (słowo pseudo jest tutaj kluczowe). Ale to wszystko wymaga mobilizacji, systematyczności, pracowitości... a na samą myśl o tym ogarnia mnie OMG melancholijny nastrój i najchętniej bym się położyła. Smuteczek.
Pozdrawiam
Jednorożek Złotokopytny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz