piątek, 31 października 2014

Magiczny piątunio!

Każdy piątek jest piątuniem jeśli kończy tydzień pracy i rozpoczyna łikend. Ale jeśli piątunio dodatkowo wyznacza początek urlopu to staje się magiczny. Magiczny piątunio ma miejsce dzisiaj! Aż świecę w ciemności z nadmiaru magiczności.
Co się tyczy sikorek aktualna liczba to pięć. Momo decyduje się jedynie na prewencje w postaci pokazówki - rzuca się na barierkę w pogoni za ptaszyną, wisi chwile i wraca do domu. Obserwują je bacznie siedząc na kocyku na parapecie przy kaloryferze. Komfort ponad wszystko! 

MADŻIK!
Podrawiam,
Dr Jednorożek Urlopowicz

środa, 29 października 2014

Środa, co nie jest piątkiem

Nie wiedzieć czemu żyłam dzisiaj w silnym przeświadczeniu, że jest piątek a nie środa. Zapewne nie muszę Wam tłumaczyć jak bardzo mnie boli, że jest jednak środa. Środy są spoko, ale środa przed urlopem jest środą bolesną. To "aż" środa, a nie typowa "tylko" środa.
Co się tyczy sikorek to mamy ich aktualnie cztery i wpierdalają słonecznik niczym dzikie świnie. Momo dostaje szału i każe się wypuszczać na balkon, mimo chłodu i mgły, gdyż odczuwa wewnętrzny przymus pilnowania balkonu coby pazerne sikorki czego nie zwinęły.
I tak mijają mu dni...


Pozdrawiam,
Jednorożek  co już pragnie piątku

poniedziałek, 27 października 2014

Poniedziałek mistrzów

Po kryzysowej zawodowej środzie w zeszłym tygodniu - kiedy to wypaliłam się zawodowo, dzisiaj okazało się, że owe zgliszcza przypadły do gustu klientowi. Gloria chwały unosiła mnie 4 cm nad ziemią i ostatecznie zaprowadziła mnie do kuchni gdzie miałam dzisiaj dyżur i myłam gary...

Z racji ogólnej życiowej radości i perspektywy urlopu, zapodam wesołe gify z pieskiem aktorzyną. Absolutnie go uwielbiam hahah




Pozdrawiam
Jednorożek Sukcesu

sobota, 25 października 2014

Piździernik

Wyjątkowo zimny piździernik wpływa na mą kondycję mózgową w sposób wyjątkowo negatywny. Sukcesy odnoszę jedynie w grze w cukierki. Momo żąda codziennie wydania bonusowej misałki męskiwka i śpi wyłącznie pod kocem. Mama zamontowała sikorkowy karmnik zimowy, po nasilających się wizytach sikorek na balkonie. W zeszłym roku stołowała się jedna sikorka, która dość mocno upasiona pod koniec zimy przyprowadziła Justynę - koleżankę chudzinkę: "Tu stołowałam się całą zimę, Justyna", - "No, ja pierdole, Jarek nie mogłeś wcześniej powiedzieć?". Dlatego dzisiaj zawitały, nie 1, nie 2, ale 3 sikorki. Żreją słonecznik, aż miło patrzeć.
Z braku sikorek, gołąb balerina.


Pozdrawiam,
Jednorożek Sikrokozbawiciel Słonecznikokarmiciel

czwartek, 23 października 2014

Popadam w melanchujnię

Zimno, wieje, pada, szaro, buro - na chuj nam to wszystko czyli witaj jesieni!
"To jest jakiś koszmar" cytując Ludzkiego Chłopaka, kiedy to wzdrygał się spoglądał przez okno. Na pocieszenie dodam, że w łikendos zmieniamy czas na zimowy i śpimy godzinę dłużej. Co nie zmienia faktu, że i tak nie będzie nam się chciało wstawać i iść do roboty hahahah

Na marginesie dodam, że moja śmiechowa strona funkcjonuje ale czy śmieszy?


Pozdrawiam
Jednorożek Podkołudernik Pospolity


wtorek, 21 października 2014

Marnuje życie w Internetach

Życie zmarnować jakoś trzeba, u mnie padło na Internety. I tak, marnuje swój czas i siły witalne na prowadzenie niskich lotów blogaska oraz ambitnej, bądź co bądź, strony fejzbuczkowej z ładnymi fotkami, ale o anemicznej popularności.
W niedzielę zadebiutowała nowa śmiechowa strona na fb o żenująco niskim poziomie humoru.

Jeśli przyjdzie mi umrzeć za młodu to dziedzictwo pozostawię po sobie przednie.


Pozdrawiam
Jednorożek Król Internetów

niedziela, 19 października 2014

Słowo na niedziele

Okazało się, że tęcza nie dość że nie leczy to w nadmiarze powoduje sraczkę...


Na zdrowiu podupadam, ale kupka nigdy nie wyglądała tak ślicznie <3 . Nie pozostaje mi nic innego jak obłożyć się magicznymi kasztanami posiadającymi właściwości lecznicze - mam ich całe pudełko po budach - więc mam się czym leczyć. Kolejno obłożę się Momem.
Dzisiaj tradycyjnie słowo na niedziele.


Pozdrawiam
Jednorożek Tęczokupka

piątek, 17 października 2014

Szósty kot okazał się trefny

Najadłam się tęczy i powróciłam do zdrowia.
Podzielę się z Wami historią, którą chciałam Wam opowiedzieć już w środę, ale z bólu poskładało mnie w kostkę i nie miałam rączek żeby pisać na klawiaturze.

Otóż we wtorek udałam się w podróż sentymentalną w rodzinne strony Moma. Jak się okazało na miejscu zamiast wypełnić serce wspomnieniami, wypełniłam żołądek buncem i malinami z przydomowego ogródka.
Wchodzę przez "dolne" drzwi na tzw. boisko (do dziś nie mam pojęcia co to za część domu - taka sień prowadząca do piwnicy?) i patrze na ziemi leży przewrócone pudełko, obok kocica i maleńka kicia. Błyskawicznie przekalkulowałam sytuacje - mała kicia wypadła z pudełka, czym prędzej odwróciłam je wyścielając szmatkami tworząc wysokiej klasy koci penthouse i ulokowałam w nim małe kocie a kocica to już błyskawicznie sprawę rozkminiła. W radości pobiegłam do dziadka, że nic nie powiedział, że jest mała kicia. Dziadek na to, że jaki kot? Ja, że taka malizna, że na oczy patrzy wiec z tydzień ma na pewno. Dziadek, że niby skąd jak żadna w ciąży nie chodziła? I konsternacja.
Udaliśmy się na oględziny, przy bliższym poznaniu okazało się, że kicia jest trefna a mianowicie ma 3 normalne łapki a czwarta to niedorozwinięty kikutek. Prawa natury na wsi są proste - jesteś trefny to wypad. Za pewnie nasza kocica znalazła porzuconą bidę, a że wyglądał identyko jak ona stwierdziła, że nie będzie problemu. Najlepsze jak inne koty zaglądały do jej  pudełka i robiły oczy jak pięć złotych pytając "Skąd masz????", a ona siedziała obejmując dzieciaka łapką i na pewniaka - "No co wy, moje przecież!".
Sprawa nie była jednak załatwiona, kocica musiała zyskać aprobatę dziadka. Biegała, łasiła się i wymiałczywała argumenty, że to znajda, że identyczne, że nie będzie problemu, brak plotek czy afery na wsi.
I tak o to zyskaliśmy pierwszego kocioznajdę kalekę.


Pozdrawiam
Jednorożek Zmartwychrożek 


środa, 15 października 2014

Środa konających

Rozkład postępuje, obawiam się że nie dożyję sławy albo co gorsza sława przyjdzie po śmierci.

Stan zdrowia nie pozwala mi na więcej.




Pozdrawiam
Jednorożek Chorożek 

poniedziałek, 13 października 2014

Poniedziałek - That don't impress me much

Oczekiwana sława z tytułu prowadzenia blożka nie nadchodzi. Obawiam się, że muszę zainwestować w czarny PR, ale że jestem prawdziwym krakowskim centusiem prędzej pożydzę i obejdę się smakiem, niż wysupłam jakieś centawy. Nawet zmuszanie moich "fanów mimo woli" już się nie sprawdza. Smuteczek zmieszany z padaką.
Poniedziałek jak poniedziałek zazwyczaj ból dupy już od rana. Dzisiejszy jednak okazał się bezbolesny za sprawą troskliwości Mamy, która zakupiła mi prawdziwy kuban w stylu dziadkowa rustykalność - który raz na zawsze rozwiązuje problem śmiesznie małych kubków w pracy. Raz zaparzona herbata w kubanie starczy na pół dnia i od razu życie staje się lepsze. Mówię kategoryczne nie małym kubkom!


Pies to ja, dysk to poniedziałek


Pozdrawiam
Jednorożek Napojony

sobota, 11 października 2014

Selfi z kotkiem

Czas najwyższy na rozprawę naukową na temat Internetów. Mamy sobotę, świeci słońce, robotnicy zrywają asfalt z ulicy - czego chcieć więcej? Pieniędzy - jak zawsze.

Przejdźmy do sedna sprawy. Selfi, słitfocia, zdjęcie z rąsi ect. jak zwał tak zwał, zawsze głupio. Amerykańscy naukowcy ponoć udowodnili, że zbyt duża ilość selfi świadczy o zaburzeniach psychicznych. A co nie świadczy?
Ale nie o zwykłych samojebkach będę dzisiaj rozprawiać. Jest wiele kategorii słitfoć - sotte czyli samemu, z osobą towarzyszącą (jak mamy farta to i nawet z papieżem) lub ze zwierzęciem. Ta ostatnia kategoria jest tematem mojej dywagacji.
Niejednokrotnie zdarza się tak, że pupil zastępuje nam partnera życiowego. Na pytanie czy nie chcemy mieć chłopaka/dziewczyny odpowiadamy, że to nasz świadomy wybór ble ble ble i tak nam nikt nie uwierzy, a my przyjemniej nie musimy się dzielić żarciem z ukochanym. Najedzeni ale samotni, całą naszą miłość przelewamy na nasze koteczki, ale niestety, one nie zawsze odwzajemniają nasze uczucia. Koteły doskonale wiedzą, że jesteśmy grubo poryci strzelając sobie z nimi focie. Jeśli nie jesteś pewien czy twoje człowieczeństwo ma sens - spójrz w oczy swego kota - on udowodni ci że nie ma...

 "Gdzie mnie kurwa trzymasz?!!"


"Znajdź sobie dziewczynę rudy ćwoku..."


"Aj hejt ju soł macz!"


"Pomocy, kurwa pomocy! Serio!!!"


Klasyk syndromu Crazy Cat Lady:
Kot Czarny: "HAHAHAHA nigdy nie znajdziesz faceta!"
Kot Białawy: "Nie przesadzasz stary, ona ma uczucia...."


- "Jesteś brzydka, nie to co ja - uosobienie doskonałości.."
- "Nie mów tak łęłęłę... nie lubię Cię zły kocie łęłęłęłę..."


"Przynajmniej raz będziesz mieć ładne profilowe..."


Zanim zrobicie sobie focie z kotkiem, zastanówcie się dwa razy - czy naprawdę warto...

Pozdrawiam
Dr Jednorożek

czwartek, 9 października 2014

Czwartek nie jest piątkiem

To smutna oczywistość, która wypełnia me serce smutkiem i żalem. Jak żyć w obliczu takiej tragedii, gdzie mózg i ciało wołają o litość, a kapitalizm ciśnie nas jak cytrynę?

                    Poniżej historia ziemniaka masochisty...


Pozdrawiam
Jednorożek Zdechłorożek

wtorek, 7 października 2014

Pięćdziesiątnica

Piszę do Was mój pin-dziesiąty post! Sławy jak nie było, tak nie ma. Smuteczek.
Ale mam za to całe pudełko po butach wypełnione magicznymi kasztanami. Będę się nimi okładać zimą podczas choroby. Są magiczne i leczą. Miejmy nadzieję.
Z okazji tak zacnej rocznicy zapodam Wam gifowy rozpierdol głowy.

               A wszystko zaczęło się od tego, że koteł znalazł dwa śmietki....


Pozdrawiam
Jednorożek Kociopląsa

niedziela, 5 października 2014

Jak żyć Panie Premierze? Jak najkrócej...

Tradycją owego blożka stało się słowo na niedzielę. Nie inaczej będzie i dzisiaj.
To jakże trudne egzystencjalne pytanie, postawione w tytule, każdy z nas zadał sobie co najmniej raz. Przy okazji pustki w portfelu w poniedziałkowy poranek po łikędowym chlaniu zwanym potocznie klabingiem, pustki w lodówce w niedzielny wieczór, widoku grubej laski w legginsach niezależnie od dnia tygodnia itp.
Sens życia jest jak dżemo w pączku - rzadko kiedy jest go dużo. Wielu z nas odczuwa głęboką potrzebę dokonania czegoś niezwykłego - to bardzo niebezpieczne uczucie nazywane również ambicją niejednokrotnie zmusza nas do wyjścia z domu, rozmawiania z ludźmi, a niekiedy do uprawiania wzmożonej aktywności fizycznej jak sport.
I ja zadaję sobie nieraz to przewrotne w swej prostocie pytanie. A że i ja (hahah jestem raperem) z początku nie znalazłam na nie odpowiedzi, zadałam sobie inne - kim być? Jednorożkiem! juhu! hahahahah
To taki sprytny zabieg odpowiedzieć pytaniem na pytanie i udzielić odpowiedzi dopiero na to drugie.
Ale i na to pierwsze znalazłam odpowiedź zilustrowaną na poniższym obrazku.


Pozdrawiam
Jednorożek Explorer the Internety

piątek, 3 października 2014

Piątunio!

Piątunio nie zawiódł! Zjawił się o czasie z misałką ostro-kwaśniej zupy w towarzystwie trzech bardzo urodziwych sajgonek. Wszyscy świetnie bawiliśmy się słuchając wietnamskich przebojów! Razem z Ludzkich Chłopakiem pogrążyliśmy się dywagacji czy w ich pieśniach są rymy czy jedynie intonacja? Z brzuchem wypełnionym wietnamskimi przysmakami bezproduktywnie spędziliśmy resztę dnia.



Pozdrawiam
Jednorożek Wietnamski

środa, 1 października 2014

Odmień swoje życie

Z okazji pierwszego dnia miesiąca nie wydarzyło się nic sensownego. Studenty blokują fotokomórki w tramwajach, zajmują mi miejsce, tworzą tłum i zaduch w owych pojazdach. I tak będziecie bezrobotni.... Muehehehehhe
Momo zagęścił się spektakularnie, wpula misałki mięskiwka i żebrzę o dokładkę.Wydarzeniem dnia była wizyta w Lidlu i zakupienie czekoladowego muffina - miejmy nadzieję, że choć raz pójdzie w cycki.
Na ten nadchodzący miesiąc polecam odmienić swoje życie.


Pozdrawiam
Jednorożek Czterokopytny