poniedziałek, 13 października 2014

Poniedziałek - That don't impress me much

Oczekiwana sława z tytułu prowadzenia blożka nie nadchodzi. Obawiam się, że muszę zainwestować w czarny PR, ale że jestem prawdziwym krakowskim centusiem prędzej pożydzę i obejdę się smakiem, niż wysupłam jakieś centawy. Nawet zmuszanie moich "fanów mimo woli" już się nie sprawdza. Smuteczek zmieszany z padaką.
Poniedziałek jak poniedziałek zazwyczaj ból dupy już od rana. Dzisiejszy jednak okazał się bezbolesny za sprawą troskliwości Mamy, która zakupiła mi prawdziwy kuban w stylu dziadkowa rustykalność - który raz na zawsze rozwiązuje problem śmiesznie małych kubków w pracy. Raz zaparzona herbata w kubanie starczy na pół dnia i od razu życie staje się lepsze. Mówię kategoryczne nie małym kubkom!


Pies to ja, dysk to poniedziałek


Pozdrawiam
Jednorożek Napojony

2 komentarze: