Seria sms i telefonów z rana i bynajmniej nie dlatego, że jestem niezastąpiona, nastręczyły lekkie zdenerwowanie i spowodowały cwał przez park na przystanek tramwajowy - co i tak na niewiele się zdało - w obliczu katastrofy komunikacyjnej jaka na mnie już czekała. Ostatecznie ze spokojem ogarnęłam cały ten galimatias zwany poniedziałkiem, zwycięsko niosąc w siatce kasztaniaki.
Co zbierasz dziecko? - zapytał mnie starawy dziadzio - Kasztany! - odparłam z dumą. A po co? - zapytał zdziwiony starszawy dziadzio - Dla mamy! - odparłam - A to nie przeszkadzam! - zakończył dziaduszek.
Pozdrawiam
Jednorożek Poniedziałokopogromca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz